Autor: Pablo De Santis
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2006
Gatunek: thriller, powieść, kryminał
Liczba stron: 149 stron
Źródło: biblioteka własna
Źródło obrazka: Fotografia własna
Odkurzając półki, natknąłem się na dwie powieści autorstwa argentyńskiego pisarza Pablo De Santisa. Skąd się u mnie wzięły te książki - nie mam pojęcia. De Santisa nie znałem ale okładki i krótka recenzja wystarczyły aby zachęcić mnie, do zagłębienia się w oba utwory.
"Praca tłumacza jest pełna wahania, tak jak i praca pisarza. Pisarz też tłumaczy i wątpi, i szuka dokładnego określenia odpowiadającego myśli, tak jak tłumacz wie, że to jego własny język staje się trudnym do zastosowania językiem obcym".
Bohaterem "przekładu" jest dość antypatyczny tłumacz, który wyjeżdża do mało znanej miejscowości, na konferencje innych antypatycznych tłumaczy. Gdy dociera na miejsce, jego oczom ukazuje się niezbyt zadbany hotel. Na miejscu spotyka kilka twarzy z przeszłości, również starą miłość. Przed wyjazdem zdążył nakłamać żonie, że nie będzie na konferencji żadnych pięknych kobiet, a jakby już były to takie, na których nie warto zawiesić oka. Żeby za dużo nie zdradzać powiem, a właściwie napisze jeszcze, że w hotelu zaczynają ginąć ludzie. I jak to w kryminałach bywa, pojawia się komisarz, który sprawę ma rozwiązać. Bardzo typowy kryminał.
Powieść psuje bardzo szybka akcja i brak szczegółów. Postaci słabo nakreślone, nie da się żadnej polubić. Bohater nudny, "flaki w oleju" to przy nim fajerwerki na sylwestra.
Sama fabuła nie jest nawet zła, mimo braków szczegółowych opisów postaci, oraz samej historii. Czytając miałem jednak wrażenie, że czegoś temu kryminałowi brakuje. Niby jest kilka trupów, jakiś stary romans i tajemnicza atmosfera ale dla mnie, to trochę za mało. Mimo to na pewno znajdą się fani, starej, dobrej klasyki.
Książkę łyknąłem w jedno popołudnie, jest dość lekko strawna, w każdym razie zgagi po niej nie miałem. Polecam fanom gatunku, sam jednak drugi raz nie przeczytam.
moja ocena: 5/10
***************************************************************
Autor: Pablo De Santis
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2007
Gatunek: thriller, powieść, kryminał
Liczba stron: 134 strony
Źródło: biblioteka własna
Źródło obrazka: Fotografia własna
Drugą powieścią pióra Pablo De Santisa, po którą sięgnąłem jest "teatr pamięci".
Niestety jest to dość ciężka książka ponieważ porusza trudny temat jakim jest umysł.
"Nazywali mnie doktor Nikt, ale wkrótce pojawił się Nikt prawdziwy. Przywiozła go pewnej deszczowej nocy karetka."
Fabuła kręci się wokół pacjenta, który utracił pamięć oraz szpitala, właściwie lekarzach którzy próbują mu pomóc. Gdy nieznany pacjent zaczyna wychodzić z amnezji, a fragmenty pamięci zaczynają się układać w całość, ktoś próbuje go zabić. Zagadkę przeszłości oraz próby zabójstwa ma pomóc rozwiązać jeszcze bardziej tajemnicza postać od samego pacjenta - doktor Nigro. Członek równie tajemniczej Fundacji Fabrizia.
W całej tej tajemnicy można się łatwo pogubić. Jednak wątek z Fundacją wyjaśnia jego działanie - organizacja prowadzi badania nad ukształtowaniem ludzkiej pamięci, a także możliwościami wpływu na nią, manipulacją - jak sądzę, ludzkim umysłem, czy prościej mówiąc, pisząc psychoanalizą.
Tak więc tematyka bardzo ciekawa, jak i sama fabuła również bardzo interesująca. W literaturze wiele razy poruszano temat amnezji i hipnozy, mimo to coś nas ciągnie do tego tematu. Możliwe, że chodzi o fascynacje ludzkim umysłem. Nasz mózg nawet dziś jest zagadką dla naukowców i dla nas. Używamy tylko niewielką jego część, chociaż pokłady "mocy" jaką posiada jest dużo, dużo większa.
W "teatrze pamięci" autor również oszczędza nam szczegółów. Szczątkowe postaci i opisy - może to po prostu styl autora. Możliwe, że komuś się spodoba akcja, która pozbawiona jest szczegółów.
Niestety, ta powieść także nie przypadła mi do gustu. Lubię, gdy bohater jest bardziej wyrazisty i można go polubić lub odwrotnie znienawidzić. Brakuje mi postaci do której można poczuć pewne emocje. Kryminał nie zły chociaż dość przewidywalny. Przeczytałem dwie powieści autorstwa De Santisa i stwierdzam, że nie jestem fanem jego kryminałów. Nie skreślam jednak całkowicie autora, ze względu na dobre pomysły oraz fabułę i formę.
moja ocena: 5,5/10
Lubię czytać kryminały, więc obie książki na swój sposób zaciekawiły mnie, aczkolwiek bardziej do gustu przypadł mi ,,Teatr pamięci'' i mam nadzieje, że jego fabuła spodoba mi się o wiele bardziej niż tobie.
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za kryminałami, od czasu do czasu jednak coś tam poczytam, dlatego nie sugeruj się za bardzo moją słabą oceną. Autor jest dobry, a pomysły ma nie złe.
UsuńAntypatyczni tłumacze, zaniedbane hotele, nudni bohaterowie - nie da się ukryć, nie zachęcasz. :P
OdpowiedzUsuńNapisałem co myślę o książeczkach :)
UsuńPółki, a nie pułki:) Wybacz, ale muszę Cię poprawić:)
OdpowiedzUsuńOrzeszku włoski już poprawiam. Dzięki.
UsuńBardzo sobie cenię pisarzy iberoamerykańskich, choć przyznaję, że jeszcze mało w życiu czytałem, ale zawsze robią na mnie ogromne wrażenie. Szczególnie Marquez. De Santisa jeszcze nie miałem okazji czytać, szkoda jednak że raczej obywa się bez zachwytów.
OdpowiedzUsuńTym razem nie zainteresowała mnie żadna książka.
OdpowiedzUsuńCiężko zainteresować czymś, co właściwie mnie samego także nie zainteresowało :)
Usuń