niedziela, 13 września 2015
Skowyt
Wywiad z Markiem Świerczkiem nt. powieści "Skowyt"
Krzysztof Zajdel: - Trzecia powieść na koncie. „Bestia” osadzona w czasie powstania styczniowego, „Dybuk” w pogromowej Polsce 1946 roku, a „Skowyt” w 1989 roku...O co tu chodzi? Jakiś historyczny kod da Vinci?
Marek Świerczek: - Wierzysz w numerologię? (śmiech)
KZ: - Nie szydź. Wiesz o co pytam: w poprzednim wywiadzie mówiłeś, że wybierasz celowo czasy, w których osadzasz swoje powieści, więc chcę zrozumieć, dlaczego 1989 rok? To nieodległa historia, a przy tym nudna jak flaki z olejem. W szkole musieliśmy recytować okrągłe zdania o Okrągłym Stole i narodzinach demokracji...sztywniactwo!
MŚ: - Tak powiadasz? A przecież napięcie bierze się z tajemnicy, prawda? Na horrorach boimy się czegoś, co zaraz wyskoczy z szafy, ale nie wiemy, co – i to nas przeraża. Jak już wyskoczy i zaczyna ścigać półnagą bohaterkę po piętrach, staje się tylko ersatzem strachu.
KZ: - Ale mówimy o 1989 roku, a nie o hollywoodzkich horrorach.
MŚ: - Mówimy o tym samym. Co roku celebruje się w Polsce rocznicę Okrągłego Stołu, ale nikt tak naprawdę nie wie, co wtedy się stało. Są dwie główne, całkowicie ze sobą sprzeczne – narracje i kilka dodatkowych, już w ogóle odjechanych. Ale, jak naprawdę doszło do bezkrwawego oddania władzy przez ludzi, którzy deklarowali, że jej nie oddadzą nigdy, nie wiemy. A więc mamy do czynienia z tajemnicą na miarę sporego kraju w Europie Środkowo-Wschodniej. Dodatkowo, wtedy sporo działo się w Polsce: w tajemniczy i nigdy niewyjaśniony sposób ginęli ludzie. Opozycjoniści, księża, ale także przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Kolejne tajemnice, prawda? Dlaczego mamy w Polsce czytać amerykańskie czy skandynawskie thrillery, skoro mamy historię, której zagadkami moglibyśmy obdarzyć całą Europę z naddatkiem?
KZ: - Chcesz powiedzieć, że powinna powstać polska szkoła thrillera politycznego, bo mamy więcej do powiedzenia w tej kwestii?
MŚ: - Chcę powiedzieć, że Zachód jest nudny i przewidywalny. Jakież to tajemnice skrywa brytyjska historia? Społeczeństwo syte i nudne – ostatnia inwazja w 1066 roku,prawa i obyczaje niezmienne od setek lat, firmy funkcjonujące nieprzerwanie przez pokolenia...Tak samo jest w Skandynawii i USA. Dlaczego mamy się fascynować historyjkami wymyślanymi przez znudzonych życiem mieszczuchów i jeszcze do tego tworzyć ich nieudolne kopie?
KZ: - Czyli, my Polacy znów chcemy pouczać świat?
MŚ: - My Polacy nie musimy nikogo pouczać, ale też nie musimy nikogo kopiować. Mamy ponad tysiącletnią historię, niestety pełną wojen, zdrad, skrytobójców, szpiegów...To może jedyny plus płynący z tego chaosu krwi i brudu: jako naród jesteśmy jak człowiek po przejściach, pokiereszowany i chory, ale z ciekawymi historiami do opowiedzenia.
KZ: - Nie bałeś się zrobić kryminału z wątkiem mistycznym z morderstw księży w 1989 roku? Już „Dybuk” spotkał się z zarzutem szargania przez ciebie pamięci o Shoah jarmarcznymi historyjkami...
MŚ: - A jak inaczej opowiedzieć taką historię tak, by budziła emocje, a nie zniecierpliwienie? Dlaczego świat pamięta o wojnie secesyjnej? Czy nie dlatego, że kolejne pokolenia czytają „Przeminęło z wiatrem”? A rewolucja październikowa? Kto by o niej pamiętał, gdyby nie „Doktor Żywago”? Albo przykład najlepszy: komu by się chciało wczytywać w zawiłości brytyjskiej operacji dezinformowania Niemców, gdyby Follett nie napisał „Igły”? Tak, jak tysiące lat temu, historia jest przechowywana dzięki opowieściom snutym przez wajdelotów i „didów”, a nie przez prace historyków. Chciałem upamiętnić tamte zbrodnie, pokazać ich drugie dno i ukryty do dzisiaj sens.
KZ:- No dobra, to inne pytanie: dlaczego bohaterem zrobiłeś esbeka? To wyjątkowo paskudna kategoria ludzi?
MŚ: - Sądzisz, że każdy, kto służył w SB był kanalią?
KZ:- Z grubsza tak. Kto szedł do esbecji? Mendy gotowe sprzedawać własny naród.
MŚ: - Myślę, że niedobrze jest kategoryzować kogokolwiek. Pachnie to pogromami, wiesz? Zresztą, zauważ, że Robert też nie ma złudzeń, co do tego, gdzie pracuje. Brzydzi się tym, ale trwa w służbie, bo nie bardzo wie, co mógłby robić innego. Ten nowy świat, w którym mieliśmy żyć po 1989, dla niego jeszcze się nie narodził. On nie wierzy w to, że coś mogłoby się zmienić, ale gdy odkrywa, że system okazał się bardziej zbrodniczy, niż sądził, budzi się w nim człowiek, prawda?
KZ: - To znaczy, że zetknąłeś w powieści dwie narracje? Z jednej strony Heller, który staje się z człowieka bestią, a z drugiej strony Robert, przeżywający odwrotny proces?
MŚ: - Cóż, ładnie, że to zauważyłeś. Leitmotivem książki jest pytanie, ile jest zwierzęcia w człowieku, a ile człowieka w zwierzęciu. I dodatkowo, na ile płynne są te granice? Czego potrzeba, by ktoś się stał zwierzęciem?
KZ: - Albo na odwrót: czego potrzeba, by z bydlęcia zrobić anioła?
MŚ: - Robert nie jest aniołem. Kradnie, włamuje się do cudzych mieszkań, szantażuje i zabija bez wahania.
KZ: - Ale w dobrej sprawie.
MŚ: - Niepotrzebnie dodajesz do tego niejasne kategorie moralne (śmiech). Robert cały czas działa na rzecz tej powszechnie znienawidzonej Służby Bezpieczeństwa Buntuje się dopiero, gdy pojmuje, że i tu go oszukano.
KZ:- No tak, w twojej powieści, prócz wyprutych flaków i zmasakrowanych ciał, przewija się motyw kłamstwa. Kłamią wszyscy: Robert, prowadząc swoje dochodzenie, ludzie, z którymi się styka, jego przełożeni, władza...
MŚ: - Dlatego całe to zakłamanie PRL-u zostaje przeciwstawione czemuś, co nie chce i nie potrafi kłamać. Krew, nienawiść bez zwracania uwagi na konsekwencje, miłość bez wahań, samotność, walka o przetrwanie. Świat Natury w opozycji do ludzkiego brudu. Heller zabija, bo tylko tak może żyć w sytuacji, gdy człowiek już dawno w nim umarł.
KZ: - Ale czemu zrobiłeś esbeka-mordercę z byłego księdza? Prowokujesz?
MŚ: - W żadnym razie! Artur musiał mieć w sobie dużą dozę mistycyzmu, by stać się tym, czym stał się w książce, prawda? Poza tym, on nie był księdzem, był jedynie w seminarium (śmiech).
KZ: - No dobra, zejdźmy z filozofii. Pytanie, które muszę zadać: czemu tyle ahistoryczności w książce? Na przykład jeden z bohaterów ma przy sobie tekst piosenki Falco z 1998 roku, a w powieści mamy rok 1989?
MŚ: - Chciałem, żeby czytelnik odczuł, że w powieści nie mówi się o czymś, co jest tylko przeszłością, że to, co tam się działo, dzieje się wciąż. Z jednej strony, to, co wtedy się stało, ukształtowało historię Polski na następne kilkadziesiąt lat, z drugiej, walka między człowiekiem a zwierzęciem w naszych duszach odbywa się stale.
KZ:- Czyli powtórka z „Dybuka” i „Bestii”? Tam były teksty Rammstein, tu Falco? A co z zapożyczeniami literackimi? W „Skowycie” też się bawiłeś w tworzenie rebusów literackich?
MŚ: - Nie. To tekst na serio.
KZ: - A „Dybuk” nie był na serio? Kpiłeś z Zagłady?
MŚ: - No dobra, źle się wyraziłem. W „Skowycie” zrezygnowałem z postmodernistycznych zabaw, choć kazałem esbekom cytować wiersze klasyków w oryginale. Myślę, że rzeczywistość była mniej barwna.
KZ: - Czyli tym razem pełnokrwisty kryminał polityczny bez literackich podtekstów i puszczania oka do czytelnika? Ciągniesz czytelnika po brudach PRL bez uciekania do postmodernistycznych zabaw tekstem?
MŚ: - Tak, choć...Cóż, nazwisko Heller znawcom literatury niemieckiej jednak coś mówi, prawda?
KZ: - Dziękuję za rozmowę.
Wywiad pochodzi z https://www.facebook.com/marek.swierczek.skowyt/
W imieniu autora zapraszam do poznania tej fascynującej powieści.
niedziela, 6 września 2015
Jesteś zagadką
Autor: Kendall Ryan
Rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Gatunek: powieść romantyczna
Liczba stron: 256
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Gatunek: powieść romantyczna
Liczba stron: 256
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
W
wyniku pewnego zdarzenia do szpitala trafia 27 letni mężczyzna.
Doprowadzony przez policję z aktem oskarżenia o brutalne
morderstwo. Czy jest winny? Tego nie wie, ponieważ całkowicie
stracił pamięć.
Młoda
studentka psychologii przygotowuje swą pracę doktorską, w której
zgłębia temat amnezji. Gdy promotor informuje ją o ciekawym
przypadku - mężczyźnie, którego znaleziono nad zmasakrowanymi
zwłokami jednak niepamiętającego nic, bez wahania przyjmuje
propozycję pracy z nim. Po przeczytaniu jego karty medycznej
zaczynają towarzyszyć jej obawy. Jednak nie rezygnuje i w ten
sposób dochodzi do spotkania Ashlyn Drake z tajemniczym mężczyzną
– głównymi bohaterami powieści erotycznej Kendall Ryan „Jesteś
zagadką”.
Logan
to imię, które widnieje na tatuażu mężczyzny staje się jego
imieniem. Po czasie młoda doktorantka zauważa kolejny tatuaż –
łacińską sentencję. Dziwnym zbiegiem okoliczności ona sam nosi
identyczny. To zbliża bohaterów do siebie i choć Ashlyn wie, że
już dawno przekroczyła granice profesjonalizmu, to nie potrafi
przestać myśleć o Loganie i wszelkim sposobami próbuje mu pomóc.
Jesteś
zagadką to książka pisana w formie pamiętnika. Główna bohaterka
w szczegółowy sposób opisuje swoje uczucia, emocje i doznania.
Książkę czyta się, a raczej pochłania, bardzo szybko. Wartka
akcja, przeplatana wątkami erotycznymi, nie jest zaskakująca, można
by nawet powiedzieć, że jest przewidywalna. Ale przecież ten
rodzaj powieści nie ma zaskakiwać. Autorka w fantastyczny sposób
spełniła wymogi gatunku. A wątek utraty pamięci nadaje fabule
tajemniczości. Czy Logan odzyska pamięć? Jaka była jego
przeszłość? Co będzie dalej, gdy dowie się kim był? Te pytania
towarzyszą nam podczas czytania.
Książka
pisana jest przez kobietę dla kobiet tęskniących za uczuciem,
szukających tego jedynego mężczyzny, gotowych do poświęceń w
imię miłości. Jednak polecam ją wszystkim paniom jako doskonale
oderwanie od codziennych zajęć i chwilę relaksu.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
niedziela, 30 sierpnia 2015
Powrót do Barcelony
Autor: Anna B. Kann
Rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 301
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2015
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 301
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Powrót do Barcelony to
kolejna część opowieści o Ewie Cichockiej. Ewę poznaliśmy w Do
zobaczenia w Barcelonie. Jest to czterdziestoletnia prawniczka,
która po zdradzie męża postanawia na nowo ułożyć sobie życie.
Daje się wciągnąć w taniec flamenco, a poznając jego tajniki
zwraca na siebie uwagę hiszpańskiego nauczyciela Paco. To dla niego
wyjechała do Barcelony. Wyjazd ten miał zaowocować ostateczną
decyzją co do dalszego życia bohaterki. Czy wróci do męża i
spróbuje na nowo zbudować z nim związek? Czy zostanie z Paco w
Barcelonie? Takie pytania towarzyszyły nam w czasie czytania
pierwszej części.
W drugiej części
pytania te pojawiają się na nowo, choć w innym świetle.
Zawiedziona uczuciami Paco Ewa pragnie wrócić do Polski, lecz na
lotnisku zmienia decyzję i udaje się do Lizbony. Tam poznaje
sympatyczną parę Marię i Pedra, którzy są instruktorami tanga.
Zwiedzając z Marią Lizbonę kobiety zaprzyjaźniają się. Kierując
się jej radą, że nie można uszczęśliwiać kogoś jeżeli samemu
nie jest się szczęśliwym, Ewa podejmuje ostateczną decyzję co do
swego życia. Wraca do Barcelony, by pokazać miasto swym lizbońskim
przyjaciołom, ale przede wszystkim, by porozmawiać z Paco.
Książka dzieli się na
sześć rozdziałów. W pierwszym poznajemy Marię, siostrę Ewy –
dziennikarkę i powieściopisarkę, która zamieszkuje dom
odziedziczony w spadku po rodzicach. Dopiero drugi i czwarty rozdział
przybliża nam kolejne losy Ewy. Paco nie jest tym razem jedynym
mężczyzną, który otrzymał rozdział w książce. Mamy okazję
poznać całą sytuację od strony Jacka, który do tej pory
przedstawiany był jako winowajca całego zamieszania. Jak Jacek
tłumaczy swoje postępowanie możemy poznać z jego rozmowy z
przyjacielem Januszem. Czy Janusz przekona Jacka, by nie przekreślał
związku z Ewą? Tego dowiemy się w rozdziale piątym. Kompozycję
zamyka rozdział o bohaterce z początku książki.
Powieść napisana jest
prostym językiem. Obfituje w przepiękne i szczegółowe opisy
stolic Portugalii i Hiszpanii. Przybliża nam kuchnię i zwyczaje
tych państw. Szczególną uwagę poświęca zamiłowaniu głównej
bohaterki, czyli tańcom. Obok flamenco tym razem poznajemy tajniki
tanga milongi.
Powieści Anny B. Kann
ukazują trudności jakie mogą spotkać każdego. Podpowiadają jak
radzić sobie z przeciwnościami losu i jaką siłę ma taniec.
Polecam je wszystkim, którzy próbują odnaleźć szczęście.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
piątek, 7 sierpnia 2015
Władcy przestworzy
Autor: Dan Hampton
Rok wydania: Bielsko-Biała 2014
Gatunek: wojenna
Liczba stron: 494
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2014
Gatunek: wojenna
Liczba stron: 494
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Książka
Dan Hamptona, autora Viper Pilot F-16 była bestsellerem. W nowej
publikacji, autor, podpułkownik Sił Powietrznych Stanów
Zjednoczonych, zmierzył się z bardzo trudną tematyką, bo
konfliktami, które miały miejsce w XX wieku, a dokładniej historią
lotnictwa myśliwskiego.
Niezwykły
temat, to też zasiadając przy lekturze spodziewałem się
znakomitych historii, pełnych maszyn bojowych i opowieści o
pilotach. W dużej części moje pragnienia dotyczące książki się
sprawdziły.
Książka
zaczęła się od historii pierwszych lotów, pierwszych
oblatywaczach, pierwszych samolotów i karabinu maszynowego.
Uwielbiam takie książki, to też szybko wciągnąłem się w
historię.
Zagwozdkę stanowił dla mnie fragment dotyczący eskadry Kościuszkowskiej. Co
prawda autor opisuje dwóch pilotów amerykańskich, majora
Fauntleroya i kapitana M. Coopera, a także nadmienia, że eskadra
składała się głównie z amerykanów, ale zapomniał o ważnym
fakcie, że 7 Eskadra to także Polacy. Oddział składał się
bowiem, z 21 amerykanów (20 pilotów i jednego obserwatora), a także
przynajmniej 6 polaków – pilotów. Autor zapomniał również o
mechanikach, którzy również byli częścią eskadry, 31 polskich
żołnierzy. Eskadra powstała z rozkazu Tadeusza Rozwadowskiego,
czego również nie doszukałem się w tekście. Może się czepiam,
ale wydaje mnie się, że kult wokół kapitana Coopera jest troszkę
za bardzo rozpowszechniony, a w książce powinno być troszkę
więcej informacji o naszych rodakach.
Sprawdziłem
więc inny fragment, pomyślałem, że może autor nieświadomie
pominął ten właśnie wątek. 7 Eskadra nosiła odznakę –
przedstawiającą czapkę z czasów rezurekcji kościuszkowskiej i
dwie przecięte kosy, taki sam znak cechował inny znany powietrzny
oddział, Dywizjon 303. Byłem ciekawy co Hampton napiszę o
bohaterach II Wojny Światowej? Nie mógł przemilczeć przecież
udziału polskich pilotów w RAFie i obronie Anglii?
Dotarłem do
strony 163, jest Spitfire, będą i Hurricaney – pomyślałem.
Niestety nie wiele informacji o tych drugich, a jak już to przy
okazji „walecznych Spitfire” i anglików. Znalazła się także
wzmianka dotycząca szefa Dowództwa Myśliwskiego RAFu, Hugh
Dowdinga, ale fakt, że oficer ten głośno wypowiadał się o
bohaterskich czynach załogi Hurricanów, dywizjonach polskich,
został przemilczany w książce, tak samo jak wzmianka o naszych
rodakach walczących za Anglię, w zasadzie w obronie całej Europy.
W publikacji
znajdziemy więcej informacji o niemieckim lotnictwie, a także o
radzieckich pilotach, a nawet japońskich, lecz niestety fakty
dotyczące jednostek polskich zostały pominięte, a szkoda książka
zyskała by w moich oczach, gdyby pojawiły się informację o
naszych asach przestworzy.
No cóż,
książka nie jest zła, ale raczej nie dla mnie. Jestem bardzo
wymagającym czytelnikiem, a brak polskich myśliwców w książce
zabiera całą radość z czytania. Książka dla miłośników
lotnictwa, jeżeli nie jesteście tak wymagający jak ja to zapraszam
do lektury.
Kilka słów
o budowie: książka pisana jest przez pilota, jej budowa przypomina
więc miejscami dokument, a częściowo reportaż, takie sprawozdanie
z lotów. Sporo także Hampton poświęca czasu na historię i
chronologię, gdyż maszyny są opisane według postępu
technicznego, od śmiesznych jednoplatowców do myśliwców z
silnikami odrzutowymi. Książka dla miłośników lotnictwa
myśliwskiego, ale niestety nie dla wszystkich.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
wtorek, 28 lipca 2015
Do zobaczenia w Barcelonie
Autor: Anna B. Kann
Rok wydania: Bielsko-Biała 2014
Gatunek: romans
Liczba stron: 334
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2014
Gatunek: romans
Liczba stron: 334
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Do
zobaczenia w Barcelonie Anny B.
Kann, jest niezwykłą opowieścią o miłości do gorącego,
hiszpańskiego tańca – flamenco. Hiszpanie myśleli, że ich pasji
do flamenco nie może zrozumieć nikt inny, szybko jednak przekonali
się, że jest inaczej, gdy w Barcelonie pojawiła się grupka
miłośniczek tańca z Polski. Dziewczyny pragnęły udoskonalić
swoje umiejętności w kraju torreadorów, czerwonego wina i
zmysłowego tańca. Do tej pory szkoliły się pod czujnym okiem
swego hiszpańskiego nauczyciela Paco.
Bohaterkami
są trzy Polki i ich instruktor. Po przyjeździe do Barcelony
dziewczyny urządziły sobie powitalny, suto nakrapiany wieczorek, po
którym nie były w stanie na następny dzień brać udział w kursie
tańca. Dziewczęta znakomicie bawiły się w Hiszpanii, zwiedzały,
tańczyły, podrywały tubylców.
Książka
jest zbudowana fragmentarycznie. Osiem rozdziałów, po dwa dla
każdego bohatera. Pierwszy opowiada o losach Ewy, czterdziestolatce,
której życie rodzinne się sypie. Prawniczka poszukuje szczęścia.
Drugi rozdział opowiada o Paco, instruktorze tańca, który uczył
flamenco w Łodzi i Poznaniu. Trzeci rozdział autorka poświęciła
Gośce, przyjaciółce Ewy, samotnej kobiecie poszukującej
prawdziwej miłości. Czwarty i piaty rozdział dotyczy Marty,
mącicielki, pragnącej uwieść Paco, dziewczyna nie wie, że Paco
jest obiektem zainteresowania innej kobiety. Ostatni rozdział
dotyczy Ewy, która wydaje się, że odnajduje szczęście i miłość
w Barcelonie.
Powieść
napisana prostym i lekkim językiem. Warto przekonać się, czym jest
flamenco, że to nie tylko stukot obcasami, ale cała poezja,
romantyczne wiersze, opisane muzyką i pięknymi ruchami tanecznymi.
Jak to mówi Paco, flamenco to dialog, tekst wyrażony zmysłowymi
gestami.
Powieść
romantyczna pani Anny B. Kann, skierowana jest głównie do kobiet,
fanek gatunku. W publikacji znajdziemy wszystkie składniki dobrej
romantycznej historii. Sama autorka twierdzi, że historia bazuje w
dużej części na prawdzie, to znaczy istnieją szkoły tańca i
można wziąć udział w kursie flamenco. Ciekawe ile czytelniczek
zapragnie tańczyć flamenco, po przeczytaniu Do zobaczenia
w Barcelonie.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
wtorek, 14 lipca 2015
Krach
Autor: Andre Gross
Rok wydania: Warszawa 2015
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 448
Źródło/Wydawnictwo: HarperCollins
Rok wydania: Warszawa 2015
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 448
Źródło/Wydawnictwo: HarperCollins
Krach
autorstwa Andrew Gross, to książka o kryzysie na Wall Street, a także o tajemniczych morderstwach, które mają miejsce w
tym czasie. Gdy zostają zamordowani Glassmanowie, do sprawy włącza
się były policjant, który przeprowadza prywatne śledztwo. Chce
pomóc, gdyż przyjaźnił się z żoną wpływowego finansisty,
Glassmana. W śledztwie pomaga mu młoda agentka zajmująca się
badaniem przestępstw finansowych.
Fabuła
bardzo szybka, wartka, nie pozwala się nudzić. Już od początku
książki czytelnik zaraża się ciekawym wątkiem, związanym z
dziwnym telefonem. W drugim rozdziale poznajemy głównego bohatera,
który od razu, tuz po wiadomościach zabiera się za robotę
detektywistyczną.
Ty Hauck,
jest typowym gliniarzem, gdziekolwiek się pojawia włącza mu się
umysł detektywa. Chociaż życie go nie rozpieszczało, długo był
w depresji po śmierci córki, dopiero na terapii psychologicznej
poznał kobietę, która pomogła mu wyjść z dołka.
Lektura
trzyma w napięciu, aż do końca. Można ją połknąć w jeden
dzień. Nie łatwo jest zgadnąć, kto jest mordercą, ale z czasem
poznajemy prawdę o całym spisku.
Powieść
przypadnie do gustu fanom akcji i miłośnikom kryminałów. Książka
wciąga w przedstawiany świat, a czytelnik ma wrażenie, że
wszystko działo się naprawdę. To dość szczegółowo opisany
kryminał. Polecam i zachęcam do czytania.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
HarperCollins Polska za co serdecznie dziękuję!
poniedziałek, 6 lipca 2015
Jesteś moją muzyką. Moje życie z Frankiem Sinatrą
Autor: Barbara Sinatra
Rok wydania: Bielsko-Biała 2013
Gatunek: biograficzna
Liczba stron: 469
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała 2013
Gatunek: biograficzna
Liczba stron: 469
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Barbara
Sinatra, była ostatnia żona Franka Sinatry. Niewątpliwie tą,
która była z nim najdłużej. Pochodziła z małego miasteczka.
Losy rzuciły ja do Las Vegas, gdzie zaczęła karierę, jako modelka
i hostessa. Tam zaczęła obracać się wśród śmietanki
towarzyskiej kasyno-landu. Szukała mężczyzny, który zajmie się
nią i jej synem. W końcu trafiła na Marksa, jednego z braci
komików.
Franka
poznała, gdy zamieszkała z Marksem. Sinatra mieszkał po sąsiedzku.
Po zdradzie męża, jej małżeństwo się rozpadło, a zaczął się
jej romans z Frankiem. Była silną kobietą, upartą, kochającą
matką, a także i żoną.
Książka
lekka, autorka nie skupia się tylko na romansie z Sinatrą, ale
opisuje również swoje doświadczenia życiowe przed spotkaniem z
Sinatrą. Powieść miła, ciepła, często zabawna. Ukazuje ludzką
twarz gwiazdorów, szczególnie Franka, fundatora wielu fundacji
charytatywnych.
Każdy
odział zaczyna się fotografią, z archiwum autorki. Możemy także
obejrzeć, kilaka kredowych kartek, z kolorowymi fotografiami,
przedstawiającymi Sinatrów z przyjaciółmi, np. Billem Clintonem,
rodziną książęcą z Monako, Geraldem Fordem.
Dlaczego
warto przeczytać książkę Barbary? Po pierwsze każdy kto słuchał
Sinatry powinien poznać jego historię. Po drugie powinien poznać
jego idee, jego piosenki miały głębszy sens, który wprowadzał w
życie. Po trzecie życie gwiazdy i bogacza nie było takie proste,
paparazzi, porwania itd. to wszystko przeżyli Sinatrowie. Gorąco
zachęcam do poznania opowieści o małżeństwie Barbary i Franka
Sinatry.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
sobota, 27 czerwca 2015
Labirynt Lukrecji
Autor: Agnieszka Chylińska
Rok wydania: Bielsko-Biała
Gatunek: przygodowa, bajka
Liczba stron: 176
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: Bielsko-Biała
Gatunek: przygodowa, bajka
Liczba stron: 176
Źródło/Wydawnictwo: Pascal
W
dzieciństwie fascynowały mnie zagadkowe miejsca. Skrytki, szafy,
stare i zakurzone strychy, czy piwnice. Wydawały się magiczne,
pełne skarbów. Stary płaszcz dziadka z czasów wojennych, lampa
naftowa, jakieś stare monety porozrzucane w kątach, wszystko to
budziło wyobraźnie. Wprawiało w ruch machinę, która sprawiła,
że zapragnąłem odkrywać sekrety świata.
Podobnie
jest z autorką Agnieszką Chylińską. Pisarka sięgnęła do
najgłębszych zasobów wyobraźni i stworzyła „Labirynt
Lukrecji”. Jest to książka skierowana do dzieci. Swój egzemplarz
wypróbowałem na przedszkolaku.
Oczywiście
pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a to było piorunujące.
Przepiękna, chociaż troszkę mroczna ilustracja na twardej okładce.
Całą baśń zdobią rysunki Suren Vardanian. Są bardzo ładne,
przeważnie to szare szkice lub w kolorze.
Pisarka ma
dar do opisów postaci. Bardzo dużo czasu spędziła na określenie
charakteru bohaterów. Szybko przypadła nam do gustu tytułowa
Lukrecja. Inaczej było z rodzicami dziewczynki, ich zachowanie
budziło w nas niepokój i irytację. Wybaczcie delikatny spoiler; po
włamaniu do domu zajęli się zbieraniem uszkodzonych książek, a
nie roztrzęsiona córką? Troszkę dziwne, wręcz „poterowkie”.
Fabuła
rozwija się dość wolno, aż do momentu w którym bohaterka trafia
do...
Nie zdradzę
za dużo, ale powiem, że przedstawiony świat przez panią Chylińską
jest bardzo intrygujący.
Na końcu
czuliśmy drobny niedosyt. Książkę czyta się bardzo szybko. Nie
opuszczało nas jednak wrażenie, że to jeszcze nie koniec przygód
Lukrecji.
Bardzo miła
i przyjemna książka dla najmłodszych słuchaczy. Bajkowy świat
stworzony do usypiania naszych dzieciaczków. Zawsze chętnie czytam
opowiadania naszych rodzimych pisarzy. Zapraszam do książki
sympatycznej autorki, pani Agnieszki Chylińskiej, przygoda czeka...
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Pascal za co serdecznie dziękuję!
wtorek, 16 czerwca 2015
Podróże Guliwera
Autor: Jonathan Swift
Rok wydania: Warszawa 1958
Gatunek: przygodowa
Liczba stron: 177
Źródło/Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: Warszawa 1958
Gatunek: przygodowa
Liczba stron: 177
Źródło/Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Powieść „Podróże
Guliwera” to bardzo stary utwór Jonathana Swifta, angielskiego
pisarza. Moje wydanie pochodzi z 1958 roku, zakupiłem je na
kiermaszu w Bydgoszczy. Pierwsze wydanie ukazało się jednak dużo
wcześniej, w 1726 roku i od razu przyciągnęło rzesze czytelników.
Autor pochodził z Anglii,
wychował się i kształcił w Irlandii, tu też spędził większość
swojego życia. Swift kochał Irlandię walczył o prawa ludności i
z uciskiem Anglików. Sporo o tym pisał, głównie artykuły
satyryczne.
Swift nie pisał dla
dzieci, jego celem było nauczyć dorosłych, jak żyć lepiej, w
swych utworach ośmieszał ich słabości.
„Podróże Guliwera”
również nie były przeznaczone dla dzieci – pisarz krytykuje w
nich ostro dorosłe społeczeństwo i stosunki panujące w Anglii w
XVIII wieku. Książka szybko zyskała uznanie, i to nie tylko w
Anglii. Przetłumaczono ją na wiele języków, do dziś wędruje po
całym świecie. Cieszy się uznaniem również wśród Polskich
czytelników.
Zawiera wątki baśniowe,
przez co podoba się również dzieciom. Już w XIX wieku Cecylia
Niewiadomska opracowała „Podróże Guliwera”, chociaż jej praca
opuściła część trudnych spraw.
Polecam gorąco „Podróże
Guliwera”, w dzisiejszym świecie gdzie moda jest na książki
fantasy, nie powinno zabraknąć miejsca na krainę Liliputów i
Brobdigang. W książce znajduje się wiele podobieństw do
dzisiejszej literatury baśniowej, np. Tolkien, warto przeczytać i
się o tym dowiedzieć.
czwartek, 4 czerwca 2015
Zamek Kruszwicki
Autor: Wojciech Dzieduszycki, Maciej
Maciejewski, Maciej Małachowicz,
Gatunek: historia
Strony: 120
Wydanie: Urząd Miasta Kruszwica 2014
Premiera
książki „Zamek Kruszwicki" miała miejsce pod koniec kwietnia w
siedzibie PTTK. Do tej pory brakowało na rynku publikacji, która w
całości opowiada o warowni średniowiecznej w Kruszwicy. Prócz
zarysu historycznego w książce znajdziemy analizę wyglądu na
przestrzeni wieków i materiał poświęcony funkcji zamku.
Autorami
książki są Wojciech Dzieduszycki, Maciej Maciejewski oraz Maciej
Małachowicz. Praca ta ma charakter popularnonaukowy, spisane są w
niej dzieje miejscowego zamku od momentu jego powstania, w czasach
Kazimierza Wielkiego, aż do dnia dzisiejszego.
Publikacja
zdobiona jest 200 fotografiami. Znajdziemy w niej mapy, a także
ryciny. Ciekawostką są komputerowe wizualizację przedstawiające
przypuszczalny widok zamku.
Zamek
Kruszwicki jest drugą książką wydaną przez Urząd Miejski w
Kruszwicy. Pierwsza publikacja była wydana dziewięć lat temu –
Skarby Ziemi Kruszwickiej i dotyczyła przyrody ziemi kruszwickiej.
Wydawcą
książki jest Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Stanisława
Przybyszewskiego w Kruszwicy. Projekt ten został zrealizowany ze
środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rolnego
na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, Osi 4 LEADER Programu Rozwoju
Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013.
Gorąca
zachęcam do zapoznania się z tą pozycją. Długo czekaliśmy na
książkę o Zamku w Kruszwicy.
piątek, 1 maja 2015
Czy boisz się ciemności?
Tytuł: Czy boisz się ciemności?
Autor: Sidney Sheldon
Rok wydania: Warszawa 2015
Gatunek: kryminał, thriller
Liczba stron: 383
Źródło/Wydawnictwo: Harlequin
Autor: Sidney Sheldon
Rok wydania: Warszawa 2015
Gatunek: kryminał, thriller
Liczba stron: 383
Źródło/Wydawnictwo: Harlequin
Akcja
książki Sidney Sheldon „Czy boisz się ciemności?” rozgrywa
się głównie w USA, ale nie tylko. Autor przenosi nas w kilka
miejsc, bo zbrodni było więcej. Na początku śmigamy po wątkach,
poznając bliżej bohaterki. Ich relacje z mężami i troszkę życia
prywatnego. Wszystko rozpoczyna się od rozmowy z detektywami.
Zabij
je, gdy tylko staną w progu
Głównymi
bohaterkami są żony ofiar morderstwa (tajemniczej śmierci).
Kobiety postanawiają same przeprowadzić śledztwo. Postanawiają
odnaleźć rodziny pozostałych ofiar, aby dowiedzieć się czegoś
więcej. Wszystkie ofiary łączy firma, dla której pracowały.
Prezes firmy proponuje pomoc i współpracę w odnalezieniu
potencjalnego mordercy. Uważa, że to nie był przypadek. Czy
dziewczyny wpadną na trop zabójcy? Kto stoi za tajemniczą śmierci
pracowników Kingsleya? Komu ufać?
Książka
leciutka, nie zajmie więcej niż cztery godziny. Język łatwy i
duża czcionka, po prostu łykamy treść, jak groszki czekoladowe i
w pewnym momencie zauważamy, że sięgamy do pustego opakowania.
Dobry
kryminał, trzyma w napięciu. Gdy pojawia się śledztwo akcja
przyspiesza, zwalnia przy opisie randek i wspomnień o zamordowanych.
Bohaterki potrafią odpłynąć, ale w niczym nie psuje to lektury.
Myślałem,
że domyślam się kto jest mordercą, ale okazało się, że to nie
takie proste... Fajnie.
Bohaterki po
prostu super. To jak potrafiły przechytrzyć ścigających je
bandziorów bawi do łez. Pisarka miała świetne pomysły, szacunek
za wykreowanie takich postaci. Dawno nie czytałem kryminału z tak
ogarniętymi bohaterami.
Na uwagę
zasługuje również okładka. Blondynka w czerni z wielką pukawką.
Trochę, jak u Puzo.
Wszyscy
mówią o pogodzie, ale nikt nic nie robi, żeby ją zmienić
Fabuła
konkretna, więc książka przypadnie do gustu fanom kryminałów. Z
niecierpliwością będę czekał na następną książkę Sheldon.
Polecam, gdyż trudno rozstać się z bohaterami i z wielkim smutkiem
stwierdziłem, że to już koniec.
*cytaty pochodzą z
książki
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Harlequin, za co serdecznie dziękuję!
Subskrybuj:
Posty (Atom)