Rok wydania: Warszawa 2011
Gatunek: przygoda, fantasy
Liczba stron: 273
Źródło/Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wilkołaka
kojarzymy zazwyczaj z horrorów, przeważnie jest to bestia kierująca
się podstawowymi instynktami, w których do najważniejszych należy
polowanie i zdobywanie pokarmu, najczęściej są to ludzie
znajdujący się w jego otoczeniu.
Ostatnio
modne stało się, zarówno w literaturze jak i w filmie ukazywanie
ludzkich emocji u demonicznych postaci, autorzy podobnych historii
odchodzą od klasycznego wizerunku postaci i tworzą zupełnie nowy
obraz, łagodnego i przytulnego demona.
Podobnie
jest z serią Wilkołak, powieści spod pióra Steve Feaseya.
Główny bohater Trey, to na pozór zwykły nastolatek ale skrywa
gdzieś tam w środku potwora, kudłatą bestie z piekła rodem.
Książka skierowana jest dla młodzieży, więc bohater jest
nastolatkiem. Chłopak przeżywa pierwszą miłość, jego wybranką
jest Alexa, oboje sporo przeszli i oboje skrywają mroczną
przeszłość. Trey musi opuścić ukochaną, postawił sobie za cel
odnalezienie i przyłączenie się do wilczego stada, myśli, że w
ten sposób uda mu się ustalić, kim naprawdę jest. Jego obecność
denerwuje pewnego wilkołaka, który chce go zabić.
Powieść
pełna jest wróżek, wilkołaków, wampirów i innych tajemniczych
stworów. Na uwagę zasługuję Nekrotrof, pasożytniczy
demon, który mieszka w ciele ofiary i kontroluje jej umysł, a kiedy
się ją znudzi to pozostawia ją martwą lub w stanie obłędu. Z
tym potworem miała do czynienia Alexa.
Troszkę o
budowie, książkę czyta się dobrze, w zasadzie jest to dobra
towarzyszka podróży, prawie nie sposób zgubić wątku. Postaci
ładnie nakreślone, każdy nowy bohater sprawia wrażenie jakby coś
ukrywał, co jest zaletą tej książki, bo taki zabieg budzi
ciekawość u czytelnika. To współczesna wizja, ukazująca ludzi –
demony, dlatego książka to fantasy, a nie horror. Myślę, że
młodzież śmiało może sięgnąć po tą pozycję, znajdą w niej
romans, przygodę i sporo walki. Jak ocenią powieść? Nie jest zła
ale zabrakło mi trochę dramaturgii, może to za sprawą tego, że
jestem przyzwyczajony do klasyki, gdzie wilkołak gania za ofiarą, a
nie za spódniczkami. Mimo to polecam, w szczególności młodzieży.
Spasuję :) Książki dla nastolatków już nie dla mnie, zresztą rzadko one mają coś wspólnego z poziomem, który prawdziwy nastolatek prezentuje.
OdpowiedzUsuńMłodzieżówka pełną gębą, widać już po okładce :) Szkoda, że za moich czasów (to jest kilkanaście lat temu) nie było takiego wyboru :D
OdpowiedzUsuń