środa, 15 października 2014

Dzień, w którym umarłam

Tytuł: Dzień, w którym umarłam

Autor: Belen Martinez Sanchez
Rok wydania: Warszawa 2014
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 380
Źródło/Wydawnictwo: Harlequin













Główna bohaterka, Diletta Mair różni się od swych nastoletnich rówieśników. Prześladuje ją klątwa, moc, siła, która umożliwia jej widzenie rzeczy, których normalni ludzie nie są w stanie dostrzec. Dziewczyna widzi umarłych.

Świat wymyślony przez Sanchez, autorkę powieści Dzień, w którym umarłam jest dość niezwykły. Mair, ginie w wypadku i trafia do piekła, gdzie odradza się jako demon. Straszna wizja - tragiczna śmierć nastolatki, prześladujące ją demony i wreszcie koniec młodego życia, a na koniec piekło. To jeszcze nie koniec, pisarka powołała do życia jeszcze jedne istoty. Stworzenia okrutne, nie znające litości, potwory, które mają czelność walczyć z demonami. Nie uwierzycie, ale Belen Martinez tak właśnie postrzega anioły, a przynajmniej tak je opisuje w swej książce.

Powieść nie jest może arcydziełem literackim, ale jak na warsztat tak młodej autorki, to przyznam, że treści są całkiem nie złe. Miejscami bawiły, szczególnie teksty bohaterki. Sam pomysł na fabułę nie wnosi wiele świeżości, ale książkę czyta się dobrze. To co mnie się nie podobało, to brak podziału na dobro i zło. Autorka gubi się w stworzonym przez siebie świecie. Wykreowane demony wydają się jakby miewały dusze, a ich anielscy przeciwnicy to diabły wcielone.


Mimo wszystko, uważam że autorka ma potencjał i na pewno sięgnę po jej następną książkę. Lektura skierowana jest dla młodzieży, zgodzę się, ale pod warunkiem, że będzie to starsza młodzież, ze względu na demonologiczne treści zawarte w powieści. Na szczęście Belen Martinez zawarła wątek miłosny, daje to poczucie pewnej równowagi w tym fantastycznym świecie. Chociaż książka troszkę odbiega od tego co sobie wyobraziłem po przeczytaniu prologu i po oględzinach dość dziwnej okładki, to i tak polecam fanom wojen światów, którzy znajdą w niej niezwykłą historię, wymyśloną przez młodą hiszpańską autorkę. 


Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
  Harlequin, za co serdecznie dziękuję!

5 komentarzy:

  1. Niekoniecznie moja tematyka, ale ostatnio zdarza mi się czytywać książki młodzieżowe,a wszystko przez córkę:) Podejrzewam, że na tą też mnie namówi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już o tej książce i rzeczywiście widzę potencjał autorki. Chętnie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym sięgnąć po ten tytuł, wydaje mi się, że będzie się go dobrze czytało :)

    OdpowiedzUsuń