wtorek, 16 czerwca 2015

Podróże Guliwera

Autor: Jonathan Swift
Rok wydania: Warszawa 1958
Gatunek: przygodowa
Liczba stron: 177
Źródło/Wydawnictwo: Nasza Księgarnia











Powieść „Podróże Guliwera” to bardzo stary utwór Jonathana Swifta, angielskiego pisarza. Moje wydanie pochodzi z 1958 roku, zakupiłem je na kiermaszu w Bydgoszczy. Pierwsze wydanie ukazało się jednak dużo wcześniej, w 1726 roku i od razu przyciągnęło rzesze czytelników.

Autor pochodził z Anglii, wychował się i kształcił w Irlandii, tu też spędził większość swojego życia. Swift kochał Irlandię walczył o prawa ludności i z uciskiem Anglików. Sporo o tym pisał, głównie artykuły satyryczne.

Swift nie pisał dla dzieci, jego celem było nauczyć dorosłych, jak żyć lepiej, w swych utworach ośmieszał ich słabości.

Podróże Guliwera” również nie były przeznaczone dla dzieci – pisarz krytykuje w nich ostro dorosłe społeczeństwo i stosunki panujące w Anglii w XVIII wieku. Książka szybko zyskała uznanie, i to nie tylko w Anglii. Przetłumaczono ją na wiele języków, do dziś wędruje po całym świecie. Cieszy się uznaniem również wśród Polskich czytelników.

Zawiera wątki baśniowe, przez co podoba się również dzieciom. Już w XIX wieku Cecylia Niewiadomska opracowała „Podróże Guliwera”, chociaż jej praca opuściła część trudnych spraw.


Polecam gorąco „Podróże Guliwera”, w dzisiejszym świecie gdzie moda jest na książki fantasy, nie powinno zabraknąć miejsca na krainę Liliputów i Brobdigang. W książce znajduje się wiele podobieństw do dzisiejszej literatury baśniowej, np. Tolkien, warto przeczytać i się o tym dowiedzieć.

4 komentarze:

  1. Chyba każdy powinien znać tę książkę. To klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Podróże Guliwera" to rzeczwiście nie jest książka dla dzieci... A ja dostałam ją jako nagrodę pocieszenia w konkursie "Wprostu" ... miałam wtedy 13 lat, więc chyba byłam jeszcze dzieciem :) Ale od dawna już interesowałam się "dorosłymi" tematami, choć z dzisiejszej perspektywy można powiedzić, że rozumiała je jak dziecko :) Miło mi się to wspomina, tak troszkę na sentymentalną nutkę podziałał na mnie Twój post o Guliwerze... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemnie sobie wrócić do takiego klasyka, sam czytałem kilka lat temu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię tę książkę i wszelkie jej ekranizację :)

    OdpowiedzUsuń