piątek, 7 sierpnia 2015

Władcy przestworzy

Autor: Dan Hampton
Rok wydania: Bielsko-Biała 2014
Gatunek: wojenna
Liczba stron: 494
Źródło/Wydawnictwo: Pascal













Książka Dan Hamptona, autora Viper Pilot F-16 była bestsellerem. W nowej publikacji, autor, podpułkownik Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, zmierzył się z bardzo trudną tematyką, bo konfliktami, które miały miejsce w XX wieku, a dokładniej historią lotnictwa myśliwskiego.

Niezwykły temat, to też zasiadając przy lekturze spodziewałem się znakomitych historii, pełnych maszyn bojowych i opowieści o pilotach. W dużej części moje pragnienia dotyczące książki się sprawdziły.

Książka zaczęła się od historii pierwszych lotów, pierwszych oblatywaczach, pierwszych samolotów i karabinu maszynowego. Uwielbiam takie książki, to też szybko wciągnąłem się w historię.

Zagwozdkę stanowił dla mnie fragment dotyczący eskadry Kościuszkowskiej. Co prawda autor opisuje dwóch pilotów amerykańskich, majora Fauntleroya i kapitana M. Coopera, a także nadmienia, że eskadra składała się głównie z amerykanów, ale zapomniał o ważnym fakcie, że 7 Eskadra to także Polacy. Oddział składał się bowiem, z 21 amerykanów (20 pilotów i jednego obserwatora), a także przynajmniej 6 polaków – pilotów. Autor zapomniał również o mechanikach, którzy również byli częścią eskadry, 31 polskich żołnierzy. Eskadra powstała z rozkazu Tadeusza Rozwadowskiego, czego również nie doszukałem się w tekście. Może się czepiam, ale wydaje mnie się, że kult wokół kapitana Coopera jest troszkę za bardzo rozpowszechniony, a w książce powinno być troszkę więcej informacji o naszych rodakach.

Sprawdziłem więc inny fragment, pomyślałem, że może autor nieświadomie pominął ten właśnie wątek. 7 Eskadra nosiła odznakę – przedstawiającą czapkę z czasów rezurekcji kościuszkowskiej i dwie przecięte kosy, taki sam znak cechował inny znany powietrzny oddział, Dywizjon 303. Byłem ciekawy co Hampton napiszę o bohaterach II Wojny Światowej? Nie mógł przemilczeć przecież udziału polskich pilotów w RAFie i obronie Anglii?

Dotarłem do strony 163, jest Spitfire, będą i Hurricaney – pomyślałem. Niestety nie wiele informacji o tych drugich, a jak już to przy okazji „walecznych Spitfire” i anglików. Znalazła się także wzmianka dotycząca szefa Dowództwa Myśliwskiego RAFu, Hugh Dowdinga, ale fakt, że oficer ten głośno wypowiadał się o bohaterskich czynach załogi Hurricanów, dywizjonach polskich, został przemilczany w książce, tak samo jak wzmianka o naszych rodakach walczących za Anglię, w zasadzie w obronie całej Europy.

W publikacji znajdziemy więcej informacji o niemieckim lotnictwie, a także o radzieckich pilotach, a nawet japońskich, lecz niestety fakty dotyczące jednostek polskich zostały pominięte, a szkoda książka zyskała by w moich oczach, gdyby pojawiły się informację o naszych asach przestworzy.

No cóż, książka nie jest zła, ale raczej nie dla mnie. Jestem bardzo wymagającym czytelnikiem, a brak polskich myśliwców w książce zabiera całą radość z czytania. Książka dla miłośników lotnictwa, jeżeli nie jesteście tak wymagający jak ja to zapraszam do lektury.

Kilka słów o budowie: książka pisana jest przez pilota, jej budowa przypomina więc miejscami dokument, a częściowo reportaż, takie sprawozdanie z lotów. Sporo także Hampton poświęca czasu na historię i chronologię, gdyż maszyny są opisane według postępu technicznego, od śmiesznych jednoplatowców do myśliwców z silnikami odrzutowymi. Książka dla miłośników lotnictwa myśliwskiego, ale niestety nie dla wszystkich.

Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa
 Pascal za co serdecznie dziękuję!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz