Autor: Luiza Łuniewska
Rok wydania: Warszawa 2015
Gatunek: dokument historyczny
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: The Facto
Luiza
Łuniewska jest dziennikarką i redaktorką. Przez lata zajmowała
się pisaniem reportaży i esejów historycznych. W 2015 roku na
rynku pojawiła się jej książka reporterska Szukając Inki.
Życie i śmierć Danki Siedzikówny.
Książka
porusza trudny temat jakim jest działalność podziemia
niepodległościowego w latach powojennych. Przez lata żołnierze,
którzy nie złożyli broni w 1945 roku i pojęli walkę z sowieckim
okupantem nazywani byli bandytami. Całe Ministerstwo Spraw
Wewnętrznych, Urząd Bezpieczeństwa, przy wsparciu NKWD i Ludowego
Wojska Polskiego dokładało wszelkich starań by partyzantów
zlikwidować.
Autorka
prostym językiem próbuje nie tylko opowiedzieć historię „Inki”,
która chodziła w oddziale „Łupaszki”, ale również stara się
odpowiedzieć na pytania: czy miała wybór? Jej ojciec był
leśnikiem, pracownikiem służby mundurowej, należał do polskiej
inteligencji. Po wkroczeniu Armii Czerwonej z tego powodu został
wywieziony na Sybir a jego rodzina wysiedlona.
„Leśniczych
i gajowych wywożono w pierwszej kolejności, nie tylko za polskość. Przecież
znali oni tutaj każdą ścieżkę, każdy dukt.” (s.34)
Pisał
listy o ciężkiej pracy w kopalni złota. Matkę niedługo potem
aresztowano. Danka została sierotą w 1943 roku. Miała wówczas 15
lat i doskonale znała realia ówczesnego układu politycznego,
wiedziała kto jest winien śmierci jej rodziców. Ale to nie chęć
zemsty pokierowała jej decyzją wstąpienia w szeregi Armii
Krajowej, a później przystąpienia do „Łupaszki”. Z jednej
strony był to głęboko zakorzeniony patriotyzm. Dla niej Sowieci
nie różnili się od zwykłych okupantów. Nie chciała żyć w
takiej Polsce. Z drugiej strony wiedziała, że musi uciekać, gdyż
zostałaby aresztowana. W oddziale „Łupaszki” była
sanitariuszką. Pomagała zarówno chłopakom z oddziału jak i innym
rannym. Tylko czasem dostawała misje łącznikowe. Dlatego by skazać
ją na śmierć potrzebowano fałszywych świadków. Nie prosiła
Bieruta o akt łaski, zresztą prezydent rzadko go stosował.
Czy
Inka chciała żyć po leśnemu? Nie. Zapewne jak każda młoda
dziewczyna (została rozstrzelana mając niecałe 18 lat) miała
plany ma życie. Zapewne marzyła o mężu, dzieciach. Sama to
przyznała mówiąc do jednej z goszczącej oddział gospodyni
„Chciałabym ugościć Was w moim domu.” Chciała spokojnego
życia, stabilności. Jednak wojna, która odebrała jej rodziców i
czasy powojenne nie były spokoje.
Książka
porusza wiele aspektów. Autorka opiera się nie tylko na źródłach
pisanych, ale także rozmawia ze świadkami tej historii, z rodziną
Danki, znajomymi, sąsiadami, żyjącymi jeszcze kolegami z oddziału.
Jeden z nich dokładnie opowiada o
działalności oddziału, nawet tej smutnej jaką było wykonywanie
wyroków na esbekach. Nazywa to „smutną koniecznością”. Ale
właśnie te konieczności oczerniły partyzantów tak, że przez
długie lata nazywano ich bandami. Dopiero
teraz następuje ich rehabilitacja i przywracanie godności.
Książka
podzielona jest na 16 rozdziałów, które autorka w miarę
możliwości ułożyła chronologicznie. Zgodnie z tytułem poznajemy
życie Danuty Siedzikówny, jesteśmy świadkami jej urodzin dnia 3
września 1928 roku, dzieciństwa. Podążamy jej śladami od Narewki
poprzez białostockie lasy, Bory Tucholskie, do gdańskiego więzienia
na ulicy Kurkowej i miejsca stracenia. Wspólnie z autorką i ekipą
badawczą poszukujemy jej szczątek. Książka kończy się zdaniem
: Jest rok 2015. Te 87 lat zawarte na 256 stronach czyta się jednym
tchem. Czytelnik staje się jakby członkiem rodziny Siedzików,
obraz z kart stają przed oczyma.
Gorąco
polecam wszystkim, nie tylko miłośnikom historii ale także tym,
którzy dążą do prawdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz